To że film jest dużo słabszy od książki to oczywiście oklepany frazes, jednak w tym przypadku różnica jest kolosalna. Hoffman miał oczywiście trudne zadanie, bo książka ma naprawdę wiele wątków historycznych, "przygodowych i podróżniczych" i zmieścić to wszystko w czasie znośnym dla widza (przede wszystkim kinowego) jest niezwykle trudne. Osobiście uważam, że film byłby lepszy gdyby... był dłuższy. Ale oczywiście nie chcę tutaj reżysera jakoś szczególnie usprawiedliwiać, bo mając przecież te 3 godziny i tak można by zrobić to znacznie lepiej albo dużo lepiej. Odnośnie filmu; Hoffman chciał zmieścić w filmie jak najwięcej wątków przez co prawie żaden nie jest pokazany jak należy, film jest wybrakowany, chaotyczny, nie wzbudza emocji, sprawia wrażenie jakby powstawał na podstawie streszczenia, a nie powieści. To co w książce czytało się z zapartym tchem (ucieczka Zagłoby z kniaziówną), (ucieczka od Horpyny) (wyprawa Skrzetuskiego do króla Jana Kazimierza) ukazane jest tutaj w sposób nijaki jak (niestety) prawie wszystko inne w tej produkcji. Oblężenie Zbaraża jeszcze jako tako się broni, bo poświęcono na to trochę więcej czasu i środków, ale nawet to powinno być zrobione z jeszcze większą "pompą". Na plus kostiumy, muzyka i aktorzy. Postacie tj: Chmielnicki, Zagłoba, Longinus, Bohun, Skrzetuski zagrane naprawdę b. dobrze, więc tym bardziej szkoda że jako całość film jest po prostu średni (ode mnie bardzo mocno naciągana "6" ale to bardziej za chęci, sentyment do książki niż za dokonania.