Film Ogniem i Mieczem to niewątpliwe arcydzieło, nie można mu nic zarzucić! To co miał
osiągnąć osiągnął i ile kroć leciał będzie jeszcze w tv to grono Polaków będzie go oglądało, a
hejterzy niech sobie pooglądają filmy z B. Szycem i całą resztę tych badziew co promuje ta
zjechana i zakłamana do maxa stacja TVN, a nie tu świetną produkcje minusują bleee pluje
na was wy pseudo "polaczki" co ciągle tylko negują nasz kraj i świętą historię NASZEGO
NARODU! !
Film jest dobry, miejscami bardzo dobry, ale do arcydzieła bardzo dużo mu brakuje. Moje zarzuty:
- Izabela Scorupco zupełnie nie pasuje do roli Heleny
- miejscami niemiłosiernie nuży
- tak naprawdę to mało w nim scen batalistycznych, można było pokusić się o przedstawienie chociaż bitwy pod Korsuniem
- skandalicznie przedstawienie bitwy pod Żółtymi Wodami
- Zamachowski w roli Wołodyjowskiego? Oj to niestety nie to
To już nie jest niestety tak genialne dzieło jak Potop, ale źle też nie jest. O wiele lepiej sytuacja ma się z serialem: dodano kilka scen, świetne przedstawienie wymarszu wojsk Wiśniowieckiego, jego pożegnanie z rodziną.
Ja mam podobne zdanie. Izabella Scorupco w ogóle nie pasuje mi do roli Heleny Kurcewiczówny. Skkrzetuski w wykonaniu Żebrowskiego wyszedł blado, bezbarwnie. Najlepiej podobała mi się rola Domogrowa. Bohuna w moim odczuciu zagrał rewelacyjnie, podobnie jak Wiśniewska w roli Kniahini. Ogólnie film bardzo mi się podobał.
Przede wszystkim Helena to nastolatka, zaś pani Iza, nie ujmując jej niewątpliwej urody, lat miała wówczas bez mała trzydzieści. Poza tym oczy Heleny czarne były, jako i włosy, zaś Izabela S. to niebieskooka blondynka.
Fakt , Helena jako niebieskooka blondynka....aż mnie rzuciło za pierwszym razem.
Potem przywykłem.
A potem nawet polubiłem :-)
No, masz rację. ;)
Mi nie pasowała dlatego, że w książce, kiedy Bohun więzi ją w Czortowym Jarze i grozi ślubem jest silna i zdecydowana, a p. Scorupco niby jest, ale mnie mnie nie przekonuje...
Serial oczywiście lepszy, ale tak czy owak spodziewałem się nieco więcej, szczególnie sceny batalistyczne mnie zawiodły. No i "Bar wzięty" z pełnej dramatyzmu sceny stał się takim, ot, przecinkiem.
Niemniej jednak mam do tej produkcji sentyment i chętnie do niej wracam. A z postaci najlepiej chyba udał się Rzędzian no i oczywiście Bohun :) choć i Zagłoba w wykonaniu Kowalewskiego też niczego sobie.
Reasumując - dobrze że Hoffman zdążył nakręcić całą Trylogię. :) i za to mu chwała.
Byłbym zapomniał o Krzywonosie - śp. Maciej Kozłowski chyba był Kozakiem z pochodzenia, bo zagrał świetnie :)
Że dłuży się?! To najdziwniejszy zarzut, jestem świeżo po którymś tam obejrzeniu filmu i uderzyło mnie właśnie szybkie tempo i przyspieszający je montaż, nawet taki, że zabrakło mi chwilowych zwolnień akcji.
Arcydziełem nie jest, ale jest bardzo dobrym filmem. Nie udały się tam role Heleny i P.Wołodyjowskiego (Zamachowski z tą jego porządną dykcją i głosikiem mógłby grać eunucha w jakichś tureckich scenach), znakomitych zaś było wiele: Wiśniowieckiego, Bohuna, Horpyny, Stupki, Olbrychskiego, Kozłowskiego (i inne Ukraińców grane przez Polaków, nawet pomniejsze). Zaszkodziła filmowi polityczna poprawność obliczona na relacje polsko-ukraińskie, ale pod względem operatorskim, montażu, dźwięku, kostiumów, rekwizytów, reżyserii (błyskotliwe kierowanie scenami, dialogami, ruchem postaci w kadrze), muzyki film na bardzo wysokim poziomie. Zabrakło tkliwej miłości między Heleną a Skrzetuskim.