Ja byłem w 8 klasie :) a projekcja była na największym wtedy ekranie w Polsce-katowicki Spodek!

A ja pamiętam, że mama mnie zabrała na wieczorny seans jak byliśmy u dziadków. To był raczej 79, ale mógł być też 78. Pewności nie mam, ale raczej 79. W kinie po około godzinie zgasło światło i siedzieliśmy przy świecach ze dwie godziny, ale jak zrobiło się późno i jasne, że już nie włączą światła, to wszyscy wyszli z kina, a było napchane po brzegi i pamiętam jak szliśmy na piechotę przez pół miasta i było wszędzie ciemno jak w du*** u murzyna ;) Całe Zakopane tonęło w ciemnościach, pamiętam to jakby było wczoraj.

Piękne i kolorowe wspomnienia i chyba mój pierwszy film w kinie, bo nie jestem w stanie przypomnieć sobie jakiegoś starszego seansu. No może jakiś poranek, ale nic nie zapadło mi w pamięci i tego też bym pewnie nie pamiętał, gdyby nie właśnie 'piąty stopień zasilania' :)

Oj, chyba to było wcześniej niż w 78, skoro film powstał w 73. Jaki sens byłby wyświetlać go w kinie po pięciu latach od nakręcenia?
Ja na nim pierwszy raz byłam na koloniach, gdzieś w 75-76 roku, nie później, bo potem byłam już za stara na kolonie.
Seans był w remizie w sąsiedniej wsi. Szliśmy tam półtora kilometra, niosąc ławki, żeby było na czym siedzieć. Więc skoro mała wieś dostała kopię filmu w 76, to Zakopane raczej miało film wcześniej.

Wiele filmowych hitów miało po latach swoje kolejne wznowienia w kinach. Żeby można było na nim więcej zarobić.
Możliwe że Zakopane już od '73 miało kopie filmu, i po prostu w ok. '79 postanowiło ją znowu puścić.

Możesz mieć rację z tym dodatkowym zarabianiem. W Częstochowie były kiedyś dwa kina, każdy film najpierw leciał w Wolności, potem w Relaksie. A raz zdarzyło się coś dziwnego - w Wolności leciał film "Miłość, szmaragd i krokodyl", a kilka dni później w Relaksie  "W pogoni za szmaragdem". Kinomani oczywiście poszli na obydwa filmy, a to był ten sam, tylko tytuł inny...