Zagrał to tak naturalnie, że chwilami wierzyć się nie chce, że to film
Pan Bronek był świetny i - otóż to - bardzo naturalny w grze, bez maniery. Cholernie szkoda, że właśnie zmarł.
Dokładnie! Ta naturalność była genialna, przebił wielu zawodowych aktorów. Wciąż nie wierzę, że "Borewicza" już nie ma...
Dokładnie. Ton głosu, body language - wszystko bez zarzutu.
Do tego stopnia, że nie wyobrażam sobie, by ktoś zagrał to lepiej - choć przecież w tamtych latach nie brakowało tuzów aktorstwa zawodowego.
Ale może to właśnie ta "niezawodowość" była jego przewagą, może dzięki temu sprawiał wrażenie, jakby nie grał, tylko był sobą na ekranie.
Poza tym w ogóle w latach 70tych, 80tych i jeszcze przez jakiś czas w 90tych inna była gra aktorów, bliższa codzienności, która każdy zna, a mniej było maniery i tzw. kreowania.
-Demonizujecie tą sprawę...
-TĘ sprawę.
-Co? A tak.
Z muzeum w Potoku, co skradziono ten rysunek Durrenmatta...
-Durera.
-A może.
-To weźcie tą sprawę w swoje ręce...
-To już konsekwentnie, panie majorze: TĘ sprawę!
-Poruczniku Borewicz...
-Przepraszam.
https://www.youtube.com/watch?v=F7yZ3Mh3tKg
Ciekawy zbieg okoliczności - akurat wczoraj oglądałem ten odcinek. Postanowiliśmy z żoną obejrzeć całą TĘ serię - z sentymentu do Borewicza.
Może masz racje z tym Borewiczem, ale to aktor jednej roli. Potem zbłaźnił się w Malanowski i Partnerzy. No kiedyś nie było masy seriali i taki Borewicz wydawał się Bogiem ekranu. Miał farta że dostał te rolę, wpasował się i jechał na tym resztę życia.