Mimo, że pierwsza część "Listów do M" wyszła w listopadzie 2011 roku to obejrzałam ten film dopiero teraz i wstyd przyznać, ale to pierwszy film, który zobaczyłam, w którym gra Wojciech Malajkat! A gra tam niesamowicie! Chciałabym wierzyć, że całe ciepło, jakie ma jego postać, jest w nim samym, w aktorze. Głos ma nieziemski, jest przystojny... jeszcze w tych okularach... moja pierwsza myśl, mamy polskiego Colina Firtha. To jego rola w tym świątecznym filmie najbardziej mi się podobała :).
Może co do końca wypowiedzi się nie będę wypowiadał, bo to nie dla mnie ocenianie czy jest przystojny czy nie, ale co do reszty się zgadzam!
Też dopiero dzisiaj obejrzałem ten film i przyznam, że jego postać była tą, która najbardziej mnie przyciągnęła od początku i od której było czuć niesamowite ciepło i prawdziwość postaci.
Ani "Ogniem i mieczem", ani itp. :)
Serio, w każdym razie nie na żarty, obejrzałam jeden film i był to film, nie serial :D.