Pamiętam jak byłem na tym filmie w kinie. Miałem wtedy 16 lat i jako miłośnik historii spodziewałem się obrazu porównywalnego z "Potopem". Srodze się zawiodłem. Niby reżyser ten sam, scenariusz Sienkiewiczowski, szkielet historii taki sam, ale coś mi w tym brakowało. Obejrzałem sobie ostatnio znowu i muszę powiedzieć, że Hoffmanowi zmysł reżyserski stępił się strasznie. Wszystko jest bardzo sztuczne, poszczególne sceny odfajkowywane jak przejście z punktu a do punktu b. Do tego kiepsko z rolami radzą sobie Scorupco, Zamachowski, Kowalewski, co dodatkowo wpływa na brak emocjonalnego zaangażowania podczas oglądania OiM.Wszystko to okrasza fatalna praca kamery, szczególnie podczas bitew. Jakoś podczas oglądania czy to Potopu, czy Pana Wołodyjowskiego czuło się, że oto dwa wielkie państwa toczą ze sobą wojnę. Tutaj wygląda to jakby cały czas Czapliński naparzał się z Chmielnickim o laskę. Mimo to, za całokształt daję te 6 punktów, bo jednak nasz naród ma we krwi robienie filmów historycznych i nawet jak się nie uda, to i tak jest nieźle- fajna muzyka, poszczególne sceny, Bohun, Sułtan, Skrzetuski, Wiśniowiecki, kostiumy i wiele innych rzeczy, które częściowo ratują film.
... aczkolwiek aż mi się nie chce wierzyć, że istnieje ktoś, kto uważa, że Zamachowski nadawał się na Pana Wołodyjowskiego.
Z pokolenia aktorów ,gdy kręcono Ogniem i Mieczem Zamachowski był najlepszym wyborem.
Warto też dodać że w książce OIM Wołodyjowski nie był jeszcze pierwszą szablą Rzeczpospolitej. Był dobrym rycerzem , ale i trochę takim zawadiaką który lubił pojedynki i Zabawy o boku Zagłoby. Takiego pana Michała Zamachowski oddał dobrze. Dopiero Michał wielkim wojownikiem jest już przedstawiony w Potopie jak i w Panu Wołodyjowskim i właśnie takiego Wołodyjowskiego Wykreował Łomnicki. Więc uważam że Zamachowski taki zły nie był no ale nie ma startu do pana Łomnickiego.
Dokładnie! Zresztą obrazuje to zdanie w Potopie ,które wypowiada Wołodyjowski do Kmicica po walce ,gdy ten go pyta ,gdzie Wołodyjowski się nauczył tak walczyć i on odpowiada: Na wojnach. Więc dopiero w Potopie jest I szablą RP. Jak jeszcze wiadomo Skrzetuski pokonał w Ogniem i Mieczem w pojedynku Pana Michała, więc jeszcze w tedy nie mógł być pierwszą szablą. W O i M Wołodyjowski nabiera doświadczenia i potem staje się ikoną.
Dlatego uważam że Zamachowski takiego Wołodyjowskiego przedstawił dobrze, Fajnie , że Reżyser też nieco przedłużył pojedynek Bohuna z Michałem nadając mu dynamizmu i ciekawości , bo w książce mały rycerz pokonał Bohuna po kilku ciosach, a w filmie dzięki temu też mogliśmy zobaczyć jaką niebezpieczną postacią był Jurko.
Zgadza się, szkoda tylko ,że nie udało się (jak planował reżyser) nakr3cić pojedynku przy silnym wietrze(dodałoby to dramaturgii) i mógłby być nakręcony(pojedynek) trochę mniej chaotycznie z lepszymi i dłuższymi ujęciami, ale i tak wyszło super;)
Kończąc temat : Jeśli chodzi o postać Wołodyjowskiego w filmie to trochę szkoda ,że okrojono wątki dotyczące tej postaci, ale też kilka innych wątków powieści. Jak jednak wiadomo zaważyły kwestie budżetu o który reżyser musiał się prosić i wykładać z własnej kiszeni. Uważam ,że jak na taką sytuacje i taki budżet nie ma się tu czego czepiać i mieszać Zamachowskiego z błotem bo tak naprawdę oprócz wątku z pojedynkiem, praktycznie statystował. Nie miał więc zbyt wielu sytuacji aby "przekonać"widownie do siebie